Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michalina Jarema
13 days left
Michalina Jarema , 5 years old

Uśmiech, którego nie może zabrać choroba. Pomagamy Michalince!

W sierpniu 2019 roku na świat przyszła nasza ukochana córeczka Michalinka. Choć od połowy ciąży wiedzieliśmy, że Misia urodzi się z rozszczepem kręgosłupa i nie wiedzieliśmy w jakim stanie będzie – czekaliśmy gotowi, by przyjąć ją i kochać z całych sił. Diagnoza o rozszczepie dosłownie zwaliła nas z nóg. Każdy rodzic oczekuje, że jego dziecko będzie przede wszystkim zdrowe. Lekarze nie pozostawali nam jednak złudnych nadziei, a my z całych sił próbowaliśmy poskładać nasze rozbite na kawałki życie. Z czasem i wsparcie najbliższych, zrodziła się siła, by walczyć o swoje dziecko… Najważniejsze było dla nas, że Misia będzie z nami. Nie poddaliśmy się, a kolejne badania i diagnozy dawały światełko w tunelu... Misia nie miała wodogłowia, pojawiła się szansa, że stanie na nogi i zacznie chodzić! Odtąd wiedzieliśmy, że poradzimy sobie ze wszystkim. Nie zawsze jest łatwo, lecz dzięki ciężkiej pracy Michalinka ma szansę rozwijać się prawidłowo i dogonić swoich rówieśników. Gdy miała roczek, za nią już była ciężko operacja odkotwiczenia rdzenia i usunięcia tłuszczaka. Nie wszystkie korzenie zostały uwolnione, gdyż dalsza operacja niosła za sobą zbyt duże ryzyko. Po tygodniu wdała się martwica, podejrzewano również wyciek płynu rdzeniowego. Lekarze natychmiast podjęli decyzję o reoperacji. W najbliższym czasie czeka ją rezonans, który rzuci światło na planowanie dalszych zabiegów. Dzisiaj Michalinka ma już skończone dwa latka, a dopiero od niedawna zaczęła stawiać pierwsze samodzielne kroki. Wymaga ciągłej rehabilitacji, integracji sensorycznej. Ze względu na niepełnosprawność ruchową, znaczne osłabioną siłę mięśniową nóżek. Jej chód jest chwiejny, na szerokiej podstawie, ma patologiczną koślawość kolan oraz płasko-koślawe ustawienie stóp a jedna nóżka jest krótsza i cieńsza. Musi nosić ortezy, które trzeba zmieniać wraz z obuwiem ortopedycznym.  Córeczka jeszcze nie mówi, komunikacja z nią i rozwój mowy są zaburzone. By nauczyła się mowy potrzebuje specjalnego podejścia i pracy z neurologopedą.  Ze względu na brak postępów w rozwoju, nisko osadzone uszy, niepokojące wysunięcie języka, otwartą buzię oraz spore ślinienie, zalecono u Michaliny badania genetyczne. Te nie należą do refundacji, a ich koszt jest dodatkowym strzałem w nasz budżet.  Córa dzielnie walczy, a rehabilitacje przynoszą efekty. Dziś zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie dla mojej ukochanej córeczki. Pomimo tylu wad rozwojowych i napotkanych trudności jest wesołą i bardzo kontaktową dziewczynką. Każde wsparcie to szansa, by ułatwić jej start w przyszłość. rodzice Michaliny – Ania i Krzysztof Zobaczcie co słychać u Misi!

101 730 zł
Agnieszka Kubańska
8 days left
Agnieszka Kubańska , 57 years old

Wystarczyła sekunda, by roztrzaskać życie na tysiące kawałków...

Całe dotychczasowe życie dawałem sobie radę bez pomocy innych, jednak znalazłem się w takiej sytuacji, że zostałem zmuszony zwrócić się z ogromną prośbą do ludzi o dobrych sercach o pomoc finansową. Ja i moja żona  ulegliśmy wypadkowi komunikacyjnemu. Jadąc na motorze zostaliśmy uderzeni z ogromną siłą przez pojazd jadący za nami, w wyniku czego wyrzuciło nas z motocykla. Moja żona ze względu na stan obrażeń została zabrana helikopterem i poddana pierwszym operacjom. Stan obrażeń i komplikacje po wypadku były tak duże, że przez miesiąc była w śpiączce. Obecnie jest osobą ze złamanym rdzeniem kręgowym, która już nigdy nie stanie na własnych nogach. W wyniku uderzenia o asfalt został uszkodzony wzrok, straciła zęby, ma miednicę potrzaskaną w drobny mak... Lekarze ze względu na brak czucia w nogach nie podejmują się operacji. Potrzebujemy ogromnych nakładów finansowych na rehabilitację i leczenie – w tym przypadku, chociaż górnej połowy ciała – i zakup sprzętu medycznego: wózka elektrycznego, szyny najazdowej na schody i podnośnika wannowego. Przydałby się nam również samochód, ponieważ mieszkamy w małej miejscowości, gdzie nawet autobusy są rzadkością. Nie wspomnę też o przystosowaniu mieszkania do potrzeb osoby niepełnosprawnej... Życie pokazuje, że człowiek w takich sytuacjach pozostaje sam i musi sobie jakoś poradzić. Zakup sprzętu ułatwi również moje życie. Opieka nad żoną jest bardzo wymagająca – nie mam już tyle siły, co kiedyś... Sam w wyniku wypadku doznałem złamania łopatki i kości krzyżowej... Byliśmy oboje bardzo aktywnymi ludźmi, korzystaliśmy z życia pełnymi garściami. Staraliśmy się nie marnować czasu na siedzenie w domu. Teraz zamknięcie w czterech ścianach na pewno wpłynie negatywnie na zdrowie psychiczne zwłaszcza mojej żony.  Żadne z nas nigdy nie wyobrażało sobie, że znajdziemy się w tak dramatycznej sytuacji. Niestety wypadek doprowadził do tak poważnych konsekwencji, że moja żona już zawsze będzie osobą niepełnosprawną, wymagającą ciągłej opieki. Dziękuję bardzo wszystkim, którzy zechcą nam udzielić jakiegokolwiek wsparcia finansowego. Mąż Agnieszki

101 704,00 zł ( 38.24% )
Still needed: 164 254,00 zł
Hania Goleń
Hania Goleń , 10 years old

Hania walczy o zdrowie i sprawność przez całe swoje życie... Pomocy!

Godziny rehabilitacji, mnóstwo trudu, czasem łez... Wszystko po to, by Hania miała szansę być samodzielna! Wiemy, że to, co uda się nam wypracować dzisiaj, gdy jest jeszcze dzieckiem – zadecyduje o całej jej dorosłości... Wiadomość o ciąży była najpiękniejszą w życiu, przyszło szczęście, które trudno opisać słowami. Wszystko przebiegało prawidłowo, aż do półmetka ciąży, gdy dostałam krwawienia. W szpitalu szokująca diagnoza – 4 cm rozwarcia, poród może zacząć się w każdej chwili! Usłyszeliśmy: „Państwa dziecko waży ledwie 500 gram, szanse na przeżycie minimalne. Jeśli nawet przetrwa, będzie bardzo ciężko chore." Szok, niedowierzanie – czy to koszmar, z którego zaraz się obudzimy? Dlaczego to spotkało właśnie nas, właśnie naszą wymarzoną Kruszynkę?! Od tego momentu kolejne cztery tygodnie leżałam bez ruchu w szpitalu, każdego dnia modląc się, by Hania wytrzymała jeszcze jeden dzień, by Bóg pozwolił córeczce jeszcze trochę podrosnąć. W końcu nie można było czekać – w 27. tygodniu ciąży z wagą 1080 g Hania przyszła na świat. Nasz mały wielki cud, najlepszy prezent dla Dzień Ojca. Gdy córeczka skończyła 1,5 roku, jeszcze nie stała, nie chodziła ani nawet nie siedziała samodzielnie. Na jednej z konsultacji lekarz powiedział nam bez ogródek – Hania ma dziecięce porażenie mózgowe. Niestety… Jedyne, co mogliśmy wtedy zrobić, to skupić się na rehabilitacji. Parę lat temu pojawiła się jednak ogromna szansa dla Hani. Gdy oczekiwaliśmy na narodziny jej młodszego braciszka, dowiedzieliśmy się o możliwości pobrania komórek macierzystych z jego krwi pępowinowej. Mogły one potem zostać przeszczepione Hani i pomóc jej w chorobie! Koszt był ogromny, jednak z Waszą pomocą udało się przeprowadzić terapię komórkami macierzystymi. Z całego serca dziękujemy za dobro, które nam wtedy okazaliście. Po pięciokrotnym podaniu komórek macierzystych i uczestnictwie po każdym z podań w intensywnych turnusach rehabilitacyjnych stał się cud! Hania w wieku 5 lat zaczęła samodzielnie chodzić! Dziś po upływie paru lat od terapii Hania wciąż zdobywa nowe umiejętności. Jednak aby mogła rozwijać się dalej i by nie doszło do pogorszenia jej stanu – musi być w ciągłej rehabilitacji, tej codziennej oraz tej turnusowej. Skumulowana dawka intensywnych ćwiczeń w ciągu 2 tygodni przynosi bardzo dobre efekty, natomiast na co dzień pracujemy nad tym, by te efekty utrzymać. Systematyczność w ćwiczeniach jest bardzo ważna, gdyż wzmożone napięcie mięśniowe sprawia, że pojawiają się przykurcze, ból, deformacje kostno-stawowe – źle wpływa także na rozwój bioder, kręgosłupa. Bardzo dobry wpływ na wzmożone napięcie mięśniowe w przypadku Hani mają ćwiczenia na platformie wibracyjnej. Reguluje ona i obniża napięcie oraz zmniejsza jej ból spowodowany przykurczami. Nasza córeczka na co dzień chodzi także w ortezach kończyn dolnych, które musi nosić, by zatrzymać możliwie jak najdłużej deformacje kostne. Do nich potrzebne są również specjalistyczne buty. Rehabilitacja, której potrzebuje nasza córeczka, jest bardzo droga. Trwa już od 10 lat, a będzie towarzyszyć nam nieustannie. Jednak w wieku dziecięcym, gdy rośnie całe ciało, kości, rozwijają się mięśnie – nie możemy jej zaniedbać! Od tego będzie zależeć jej dorosłe życie. Walczymy, by Hania była samodzielna i miała szansę na życie bez bólu... Prosimy, pomóż naszej małej, dzielnej Wojowniczce! Rodzice  

101 623,00 zł ( 72.64% )
Still needed: 38 271,00 zł
Borys Małoszuk
Borys Małoszuk , 9 years old

Już dzisiaj walczymy o jego przyszłość❗️Pomóż nam zatrzymać chorobę❗️

Nasz syn ma 8 lat i nie mówi. Wszystko, co opanowali już dawno jego rówieśnicy Boryskowi zabrała choroba! Każdego dnia walczymy o to, by jego przyszłość była choć trochę łatwiejsza niż dzieciństwo... Wszystko zaczęło się, gdy miał 13-14 miesięcy. Traciliśmy z nim kontakt, patrzył w ścianę, nieruchomiał. Z czasem przestawał gaworzyć. Obserwowaliśmy go, wierząc, że to tylko przejściowe. Niestety, z biegiem czasu konieczne były dalsze badania i poszukiwania przyczyny. Borys miał 2,5 roku, gdy zamiast beztroskiej zabawy i dzieciństwa przechodził szereg badań, wizyt w szpitalach, ośrodkach. Rezonanse i podstawowe  badania nic nie wykazały. Kolejnym krokiem był psychiatra. Tym sposobem w wieku 3-3,5 roku usłyszeliśmy, że syn ma autyzm. Od tego momentu nasza codzienność przypominała już walkę. W Polsce wykonaliśmy wszystkie istniejące badania: w tym również genetyczne. Koszty niektórych z nich opiewały na kilkanaście tysięcy złotych. Wysyłaliśmy próbki za granicę, w tym również do Stanów. W międzyczasie Borys otrzymał orzeczenie o niepełnosprawności z zaburzeniami interakcji społecznych, komunikacji werbalnej oraz stereotypami zachowań, zainteresowań i aktywności. Nadal nie dawały nam spokoju trudności, nagłe wycofanie, ataki, furie, w które wpadał nasz synek. Łzy i ból, którego nie umiał nam wyjaśnić, zlokalizować, nie wiedzieliśmy, jak mu pomóc... W końcu zapadła diagnoza!  Autoimmunologiczne zapalenie mózgu i borelioza z koinfekcjami.  Od 5 lat leczymy syna wszystkimi dostępnymi metodami. Obecnie znajduje się pod opieką Centrum Św. Łukasza w Gdańsku. Do dzisiaj wydaliśmy ponad 100 tysięcy złotych na badania i leczenie! I w pewnym momencie uznaliśmy, że to już wyczerpało nasze rodzinne możliwości... Dzięki leczeniu mamy dużo pozytywnych efektów. Jednak to dopiero początek naszej drogi. Lekarz prowadzący zalecił nam terapię, której koszt szacuję się na ponad 250 tysięcy złotych, co zupełnie wykracza poza nasze możliwości. Szczególnie po tylu latach walki. Zanim dojdzie do terapii, musimy dokonać szeregu badań, co również oznacza kilkadziesiąt tysięcy złotych. Samo leczenie będzie wymagało pobocznych kosztów, które będą zasypywały nas w najbliższym czasie...  Stąd nasz apel. Mimo tego, że nie jest to dla nas łatwe, prosimy o pomoc. Dotąd radziliśmy sobie sami, dziś musimy przyznać, że potrzebujemy wsparcia! Wierzę, że wspólnymi siłami możemy wywalczyć zdrowie naszego syna. Z góry dziękujemy! Rodzice

101 607,00 zł ( 37.25% )
Still needed: 171 096,00 zł
Szczepan Rozwadowski
13 days left
Szczepan Rozwadowski , 13 years old

Choroba przez rok odebrała niemal wszystko! Ratujemy Szczepana!

Nie jestem w stanie już zliczyć ilości dni spędzonych na szpitalnych oddziałach. Każdy pobyt to dziesiątki badań, wkłuć, spotkań z lekarzami wielu specjalizacji. Początek dnia, zamiast zwyczajnego pakowania się do szkoły, poranny obchód. Zamiast wyjścia z domu i spaceru o własnych nogach, konieczność poruszania się na wózku inwalidzkim. Zamiast zwykłego dzieciństwa, ogromny strach o zdrowie i przyszłość swojego dziecka... Przez lata byliśmy przekonani, że nasz syn jest zdrowym chłopcem. Przez lata cieszyliśmy się sobą, nie przypuszczając nawet, że istnieje tak koszmarna choroba, która zaatakuje Szczepana. Od roku syn zmaga się z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu, które sprawia, że jego organizm atakuje sam siebie. Zamiast bronić, doprowadza do uszkodzeń... Obecnie Szczepan nie jest w stanie chodzić, ma problemy z utrzymaniem głowy, ze wzrokiem, a także zaburzenia wszystkich zmysłów. Jeszcze nigdy tak bardzo nie baliśmy się o naszego syna tak, jak teraz, a walka, którą codziennie toczymy, zdaje się nie mieć końca.   Nasz syn był bardzo aktywnym dzieckiem: trenował piłkę nożną, śpiewał w chórze, grał na pianinie, zdobywał góry: m.in. Rysy, Świnicę, Babią Górę. Marzy, by zostać przewodnikiem górskim jak jego tata, miłośnik pociągów i klocków LEGO, jeden z najlepszych uczniów w szkole, pasjonat historii i matematyki. Jego choroba porusza wiele osób, dawnych i obecnych kolegów, ich rodziców, nauczycieli z przedszkola i szkoły, znajomych i znajomych znajomych. Walczymy! Szczepan już po raz ósmy przebywa w szpitalu. Choroba go wykańcza, a my czujemy się coraz bardziej bezsilni... Dodatkowo wiele elementów związanych z naszą trudną sytuacją rozbija się o kwestie finansowe. Koszty leczenia i walki o zdrowie syna będą bardzo duże, dlatego nie mamy wyjścia i już teraz prosimy Was o pomoc. Wierzymy, że dzięki wielu ludziom dobrego serca, będzie nam choć trochę łatwiej walczyć o syna.  Rodzice 

101 026 zł
Emilia Jaksa
Emilia Jaksa , 44 years old

❗️Samotna mama kontra rak piersi! Pomóż!

Mam 42 lata i chorobę, która niszczy moją codzienność. Mam też dwie córki które bardzo mnie potrzebują. Chcę być dla nich oparciem, chcę widzieć, jak się rozwijają i szczęśliwie kroczą przez życie. Mój każdy dzień to strach, że w pewnym momencie nie będzie mnie obok nich.   Październik 2019 roku już na zawsze pozostanie w mojej pamięci, jako miesiąc naznaczony lękiem. To właśnie wtedy usłyszałam okrutną diagnozę, która zwaliła mnie z nóg. Okazało się, że w moim ciele ukrył się rak piersi. Paskudna choroba, która zasiała spustoszenie w moim organizmie i grozę w życiu mojej całej rodziny.  Przeszłam amputacje piersi i leczenie. Chciałam wierzyć, że to koniec tej okrutnej przygody… Że jestem już zdrowa i mogę dalej w pełni cieszyć się życiem. Niestety, los chciał dla mnie inaczej. Zadrwił ze mnie kolejny raz. We wrześniu 2021 roku zachorowałam ponownie. Jestem już po operacji i w trakcie chemioterapii, a po niej nastąpi radioterapia. Moje dwie córeczki wychowuje sama i dla nich muszę walczyć każdego dnia! Zdaję sobie sprawę, z jak trudnym przeciwnikiem się mierzę. Nie chcę, by choroba mnie pokonała, nie może! Chcę przestać się bać… Chcę po prostu wygrać najtrudniejszą życiową walkę! Przeszłam liczne operacje, po których wierzyłam, że ten koszmar się skończy, niestety, on wciąż trwa, a moje potrzeby rosną każdego dnia.  Przez nawrót choroby jestem na zwolnieniu lekarskim. Kończą się moje oszczędności, a liczba wizyt lekarskich, czy rachunków z apteki ciągle wzrasta. Boje się, że pewnego dnia nie będę miała jak zapłacić za leki ratujące życie, za codzienne domowe opłaty…  Czasami brakuje mi słów. Opowiadam moją historię i zastanawiam czy, czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy może to jednak zły sen. Nie spodziewałam się, że spotka mnie coś tak strasznego, że powrócę do onkologicznego piekła. wiem, że każda przekazana kwota pomoże mi kontynuować leczenie, pomoże być przy moich dzieciach. One jeszcze tak długo będą mnie potrzebować! Proszę, nie bądź obojętny i pomóż mi... Emilia ➤ Licytacje dla Emilii

101 011 zł
Czarek Wasik
Czarek Wasik , 8 years old

Kosztowne leczenie to jego jedyna szansa❗️

Przeszliśmy długą drogę do diagnozy. Drogę pełną stresu, strachu i ciężkiej pracy. A kiedy w końcu dowiedzieliśmy się, co dolega naszemu synkowi, otrzymaliśmy kolejny cios. Czarek ma 7 lat, ale pierwsze objawy zaczęły się, gdy miał zaledwie 3. Po pół roku w przedszkolu u synka zaczęły się objawy – agresja, dokuczanie innym dzieciom, dziwna mimika… To wszystko się powtarzało i z początku myśleliśmy, że to kwestia problemów wychowawczych.  Przenieśliśmy Czarka do innego przedszkola i wszystko było w porządku. Do czasu. Znów zaczął źle się zachowywać. Tym razem zaświeciła nam się lampka i wiedzieliśmy, że trzeba reagować. Psycholog, poradnia pedagogiczna, potem badania, konsultacja psychiatryczna i z początku usłyszeliśmy, że Czarek wchodzi w spektrum autyzmu i Zespołu Aspergera. Od tamtej chwili byliśmy pod stałą kontrolą psychiatry. Ale mimo brania leków, gdy synek miał 6 lat, jego stan się nie poprawiał. Kolejne badania i całkowita diagnostyka w końcu dały nam ostateczną odpowiedź – autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Dzisiaj Czarek przyjmuje antybiotyki, ale od lekarza wiemy, że pomóc mu może terapia immunoglobulinami. Potrzebne będzie 6 dawek, ale kiedy usłyszeliśmy cenę, nogi się pod nami ugięły – 250 000 złotych! To wręcz koszmarna kwota, której nie uzbieramy sami... Dlatego proszę o pomoc. Nawet najmniejsza wpłata albo udostępnienie może nam pomóc w walce o zdrowie i przyszłość Czarka. A właśnie to jest dla nas najważniejsze. By kiedyś, kiedy będzie już starszy, mógł rozwijać się jak wszystkie, zdrowe dzieci i być szczęśliwym, roześmianym młodym człowiekiem. Karolina, mama

100 902,00 zł ( 41.38% )
Still needed: 142 928,00 zł
Michał Rygielski
Michał Rygielski , 3 years old

Przez chorobę Michał przestał się rozwijać! Dzięki Waszej pomocy może się to zmienić!

Michałek jest bardzo wesołym dzieckiem i naszym skarbem. Do pierwszego roku życia rozwijał się prawidłowo. Niestety, sytuacja zaczęła się zmieniać po infekcji górnych dróg oddechowych oraz przebytej ospie. U naszego synka nastąpił ogromny regres rozwoju… Michaś przestał mówić, reagować na własne imię oraz na osoby w jego najbliższym otoczeniu. Nie utrzymywał kontaktu wzrokowego. Nie przesypiał nocy. Często płakał i krzyczał. Jego stan pogarszał się po każdej przebytej infekcji. Byliśmy przerażeni! Jako rodzice staraliśmy się zrobić wszystko, żeby dowiedzieć się, co dolega naszemu synowi! Po pobycie w szpitalu stwierdzono u Michasia zaburzenia ze spektrum autyzmu.  Szukaliśmy jednak dalej. Po wykonaniu szeregu specjalistycznych badań i konsultacji z wieloma specjalistami otrzymaliśmy diagnozę autoimmunologicznego pediatrycznego zespołu zaburzeń oraz autoimmunologicznego zapalenia mózgu (Zespół PANDAS).  W przypadku tej choroby przeciwciała atakują komórki mózgu, które są odpowiedzialne między innymi za zachowanie, emocje, motorykę. Choroba znacznie opóźnia rozwój naszego synka. Michał nie mówi, ma napady agresji, nie skupia uwagi. Ma spięcie mięśni, przez co chodzi na palcach i odczuwa ból.  Zalecono nam kosztowne leczenie immunoglobulinami. Dzięki niemu stan zapalny mózgu znacznie się zmniejszy. To w połączeniu z rehabilitacją pozwoli na dalszy rozwój naszego synka. Zrobimy wszystko, żeby dać mu taką szansę! Koszty leczenia są ogromne. Dlatego potrzebujemy Waszego wsparcia w zebraniu środków. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc! Proszę, sprawmy, żeby przyszłość Michała była lepsza! Rodzice Szacunkowa kwota zbiórki

100 385,00 zł ( 73.14% )
Still needed: 36 850,00 zł
Mariusz Szrek
Urgent!
Mariusz Szrek , 42 years old

Wakacje, które zmieniły się w horror - ratujemy życie Mariusza!

Rodzinne wakacje zmieniły się w horror!  Mariusz w Chorwacji walczy o życie! Jest sam w szpitalu! Ubezpieczyciel odmówił opłacenia leczenia. Rachunek rośnie z każdym dniem… Błagamy o pomoc! Nie wiemy, jak duże to będą koszty, jednak sam transport medyczny do domu przekroczy 100 tysięcy… Jesteśmy zrozpaczeni. Jako matka z całego serca proszę o pomoc dla Mariusza - najlepszego syna na świecie. Nie możemy się poddać! Mój ukochany syn Mariusz już 15 lat mieszka w Wielkiej Brytanii. Wyjechał tam do pracy w nadziei na lepszą przyszłość i tam już został. Każda chwila, kiedy jesteśmy razem, jest dla mnie bezcenna, bo nie mogę widzieć go na co dzień. W tym roku Mariusz zaskoczył mnie jeszcze bardziej, zabierając na rodzinne wakacje do Chorwacji. Tak bardzo cieszyłam się na ten wyjazd - w końcu mieliśmy czas dla siebie, czas na odpoczynek i beztroskę.  Tymczasem wypoczynek naszych marzeń zakończył się tragedią... Mariusz uwielbia nurkować. Niejeden raz zanurzał się w głębinach, aby podziewać podmorskie rafy. Zawsze uważał i nigdy nic złego się nie stało. Do teraz.  Syn uległ wypadkowi podczas nurkowania. Doznał choroby dekompresyjnej. Jej skutkiem jest paraliż czterokończynowy. Musiał zostać zabrany do szpitala w Splicie. Tam został umieszczony w komorze hiperbarycznej, która uratowała mu życie. Przebywa tam do dzisiaj, walcząc o każdy dzień. Sprawa komplikuje się, ponieważ ubezpieczyciel odmówił nam wypłaty, chociaż Mariusz miał wykupioną polisę również na wypadek podczas nurkowania! Powiedzieli nam jednak, że ubezpieczenie obejmowało nurkowanie do 30 metrów, a Mariusz ponoć nurkował do 40 metrów... Dla nas to absurd, ale sprawy z ubezpieczycielem mogą ciągnąć się w nieskończoność. Tymczasem dla nas każdy dzień jest na wagę życia! Niestety, koszty pobytu w szpitalu i komory musi pokryć z własnej kieszeni. Na tę chwilę dług wynosi już kilka tysięcy euro i z każdą godziną się powiększa... Proszę o pomoc! Musimy zebrać środki na opłatę za szpital i transport do Wielkiej Brytanii. Boję się, że lekarze przerwą leczenie, jeśli za nie zapłacimy, a wtedy Mariusz zostanie pozbawiony powrotu do zdrowia! W Splicie syn jest teraz zupełnie sam. Ja musiałam wrócić do domu ze względu na stan zdrowia. Rodzina i przyjaciele robią wszystko, by zebrać jak najwięcej środków, by sprowadzić Mariusza do domu! Bez Was jednak się nie uda… Mój syn to człowiek bardzo aktywny, przyjacielski, empatyczny, pomocny i  wieczny optymista. Od lat wspiera mnie i moją córkę finansowo i duchowo, to najlepszy syn, brat, wujek na świecie… Dziś to my musimy zrobić wszystko, by mu pomóc. By dobro, które od lat wysyłał w świat, miało szansę do niego wrócić. Taka tragedia może spotkać każdego z nas. Wtedy bez pomocy innych, często obcych osób, jesteśmy bezradni… Bardzo proszę, pomóżcie nam... Teresa, mama Mariusza

99 966 zł