Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Małgorzata Pińkowska
Małgorzata Pińkowska , 51 years old

Jestem więźniem własnego domu! Pomóż mi znów zacząć żyć!

Choć z tyłu głowy wiesz, że życie potrafi być przewrotne, żyjesz z nadzieją, że ciebie to nie dotyczy. Mijają lata, osiągasz nowe sukcesy i czasem zupełnie zatracasz się w tym, co przyniesie każdy nowy dzień. I nagle przychodzi moment, w którym bezpowrotnie, w jednej chwili możesz stracić wszystko.  6 stycznia 2022 roku moje życie zmieniło się nieodwracalnie. W wyniku przyjmowanych leków doznałam zakrzepicy, przez co w bardzo złym stanie trafiłam do szpitala. Niestety pomimo wielu badań i prób, lekarze musieli podjąć decyzję o amputacji mojej nogi poniżej kolana. Wszystko działo się tak szybko, a ja z dnia na dzień musiałam odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości. Po operacji wróciłam do domu. I gdy już myślałam, że najgorsze za mną, do rany wdało się zakażenie, przez co ponownie trafiłam do szpitala. Lekarze robili, co w ich mocy, jednak okazało się, że jedynym wyjściem jest amputacja nogi na wysokości uda. Byłam załamana… Nie miałam innego wyboru, jak pogodzić się z tym, co przyniósł mi los. Jestem osobą poruszającą się wyłącznie na wózku. Czuję się więźniem swojego domu. Mieszkam w bloku na drugim piętrze bez windy.  Proteza, dzięki której znów mogłabym się poruszać, byłaby dla mnie ogromnym ułatwieniem. Niestety jej cena znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Do tego dochodzą koszty związane z rehabilitacją. Nie mam innego wyboru, jak zwrócić się do Was o pomoc. Ta zbiórka jest moją ostatnią nadzieją! Małgosia Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 423,00 zł ( 0.66% )
Still needed: 211 343,00 zł
Diana Dąbrowska
Diana Dąbrowska , 38 years old

Skutki tragicznych wydarzeń sprzed 20 lat, są ze mną do dziś...❗️ Potrzebna pomoc🚨

15 listopada 2001 roku na zawsze zmienił moje życie. Choć od tamtej pory minęło już ponad 20 lat – ze skutkami mierze się do tej pory. Zostaną ze mną już do końca życia… Pamiętam te wydarzenia, jakby miały miejsce wczoraj. Tamtego dnia zostałam przetransportowana karetką ze szkoły do szpitala. Pamiętam, że straciłam przytomność, a chwilę wcześniej doznałam samoistnego paraliżu lewej ręki i nogi. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W szpitalu przeprowadzono mnóstwo badań, które wykazały, że przeżyłam swój pierwszy (do tamtej pory) krwotok podpajęczynówkowy okolicy ciemieniowej prawej. Przeszłam wymagającą operację, której celem było usunięcie krwiaka i założenie klipsa naczyniowego. Zostałam wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Nie wiem, ile czasu spałam, ale najważniejsze jest to, że po wybudzeniu poznawałam swoich najbliższych. Niestety dalsze badania wykazały, że konieczne było przeprowadzenie kolejnego zabiegu – w trakcie pierwszego nie wycięto całego naczynia.  Operacja się udała, ale ja nie mogłam pogodzić się z tym, że nie potrafię chodzić i żyć tak, jak wcześniej. W dniu tego strasznego wydarzenia funkcjonowałam normalnie, a w ułamku sekundy utraciłam całe dotychczasowe życie i musiałam zacząć od zera…  Rozpoczęłam fizjoterapię i rehabilitację, które kontynuowałam przez te wszystkie lata, aż do dziś. Na szczęście udało mi się ukończyć szkołę, uzyskać dyplom, zdobyć wykształcenie. Niestety po 10 latach od tych tragicznych wydarzeń, historia zatoczyła koło.  Dostałam drugiego samoistnego wylewu krwotocznego z naczyniaka tętniczo-żylnego, który był bardzo głęboko umiejscowiony. Jedyną opcją zamknięcia tego naczynia była jednorazowa radioterapia. Po niej jeszcze przez wiele lat jeździłam do Gliwic na rezonans magnetyczny głowy, a następnie na liczne kontrole.   Po drugim wylewie mój stan fizyczny troszeczkę się poprawił, jednak każdego dnia muszę mierzyć się z niedowładem lewostronnym. Do dziś kontynuuję intensywną rehabilitację, która na szczęście przynosi efekty, ale jest niezwykle droga. Tak wiele już osiągnęłam, nie mogę się teraz poddać…  Muszę zrobić wszystko, by odzyskać sprawność. Bardzo proszę o pomoc… Diana

210,00 zł ( 0.65% )
Still needed: 31 705,00 zł
Joanna Malinowska
Joanna Malinowska , 49 years old

Choroba odebrała jej sprawność... Pomagamy Joannie!

Dziękuję za wsparcie poprzedniej zbiórki! Potrzeby dalej są jednak duże, dlatego z całego serca proszę o pomoc! Chciałabym zakupić wózek sportowy, który dałby mi większą swobodę i samodzielność! Moja historia Jeszcze kilka lat temu nie myślałam, że zwykłe wyjście na spacer będzie czymś wyjątkowym. Cieszyłam się z pięknej pogody, widoków, czasu spędzonego wspólnie z rodziną. To były bardzo miłe chwile. Myślę, że wielokrotnie przez nas niedoceniane. Niestety, często potrafimy zauważać drobne rzeczy, dopiero po ich stracie. Ja straciłam sprawność i teraz mogę tylko marzyć, że znów będzie tak, jak kiedyś.  Moje problemy zaczęły się w 2016 roku kiedy poczułam ból kręgosłupa. Był on na tyle dokuczliwy, że postanowiłam iść do specjalisty. Okazało się, że to rwa kulszowa. By ukoić dolegliwości, konieczne było wykonywanie ćwiczeń rehabilitacyjnych. Niestety nie przyniosło to poprawy. Od wielu lat byłam kucharką. Sprawiało mi to wiele przyjemności, jednak godziny stania przy kuchennym blacie powodowały, że ból nie ustępował. Musiałam zrezygnować z pracy.  Pomimo rehabilitacji, przebytej operacji, mój stan pogarszał się. Oprócz pleców, okropnie bolały mnie łydki. W 2021 było już tak źle, że zaczęłam poruszać się na wózku…  Niestety cierpię też na wiele innych dolegliwości. Mam nadciśnienie, kłopoty z sercem, cukrzycę. Noszę aparat słuchowy. Dokucza mi też biodro. Niedługo okaże się, czy będę potrzebowała operacji, czy tylko gorsetu.  Obecnie korzystam z wózka przyznanego mi przez NFZ. Niestety jest on na tyle niefunkcjonalny, że utrudnia mi codziennie funkcjonowania. Trudno nim gdziekolwiek pojechać… Dlatego bardzo proszę o pomoc w zakupie wózka sportowego! Chciałabym cieszyć się wyjściami z przyjaciółmi, spacerami. Mój partner Robert pomaga mi za każdym razem, gdy tego potrzebuję. Jestem mu bardzo wdzięczna, ale chcę też być jak najbardziej samodzielna.   Koszt takiego wózka jest niestety bardzo wysoki. Bez Waszego wsparcia nie będę w stanie go zakupić. Wierzę, że będziecie ze mną! Każda wpłata jest dla mnie szansą na lepszą przyszłość. Z góry dziękuję! Joanna

140,00 zł ( 0.65% )
Still needed: 21 137,00 zł
Mateusz Adamczyk
Mateusz Adamczyk , 19 years old

Niedowład czterokończynowy! Potrzebna rehabilitacja!

Mateusz, jako 5-letni chłopiec, został potrącony przez samochód. W krytycznym stanie trafił do szpitala. Został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, a lekarze walczyli o jego życie.  Mateusz dostawał tylko 1% szans na to, że wyjdzie z tej walki zwycięsko. Jednak już wtedy mój syn pokazał, jak bardzo zależy mu na życiu! Jego stan powoli zaczął się poprawiać.  Okazało się, że zaspa śniegu, na którą upadł po potrąceniu, uratowała mu życie. Potrzebowaliśmy właśnie takiego cudu, który wtedy okazał się realny! Po 5. miesiącach Mateusz opuścił szpital, ale tak naprawdę dopiero wtedy rozpoczęła się walka o jego zdrowie. Uraz spowodował niedowład czterokończynowy! Od tamtej chwili odzyskanie możliwości poruszania się i samodzielności było dla niego i dla nas najważniejsze!  Prywatna rehabilitacja zaczęła przynosić widoczną poprawę. Mój syn jest optymistycznie nastawiony do życia i  to on zdecydowanie częściej pociesza mnie w trudniejszych momentach, mówiąc: „Mamo, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz!”. Jest niesamowity! Od wypadku minęło już 13 lat. Stała rehabilitacja pozwala Mateuszowi pozbyć się niektórych ograniczeń, które spowodował wypadek. Marzę, aby mój syn zaczął samodzielnie chodzić i, aby poradził sobie w życiu, które jest przed nim.  Rehabilitacja musi trwać cały czas, nie można jej zaniedbać. Inaczej postępy, które wywalczył zaczęłyby się cofać, a to najgorszy z możliwych scenariuszy!  Boję się, że przez rosnące koszty fizjoterapii nie będę w stanie opłacić mu ćwiczeń. Proszę, pomóżcie mi do tego nie dopuścić! Jesteście moją nadzieją…  Marzena, mama

1 152,00 zł ( 0.65% )
Still needed: 174 789,00 zł
Henryka Dej-Osóbka
Henryka Dej-Osóbka , 72 years old

Dwa udary odebrały jej dawne życie... Pomoc dla Henryki pilnie potrzebna!

Do 21 czerwca 2021 moja mama Henryka była energiczną i wesołą osobą. Wtedy wydarzyła się jednak tragedia, która sprawiła, że straciła sprawność… Proszę, zawalczcie ze mną o moją mamę! Czas ucieka… U mamy doszło do aż dwóch udarów! Pierwszy wydarzył się w nocy. Gdy rano się obudziła, miała niedowład lewej ręki, nie mogła się też poruszać. Czołgając się, wezwała pomoc. Trafiła do szpitala, gdzie po paru dniach doszło do drugiego udaru. Dużo poważniejszego, który spowodował lewostronny paraliż! Lekarze stwierdzili, że stan mamy nie nadaje się do skierowania jej na oddział rehabilitacyjny, ze względu na słabe rokowania… Chciano przenieść ją do hospicjum, na co nie wyraziłam zgody. Przeprowadziłam się do niej i do dzisiaj opiekuje się nią. Jest nam niezwykle trudno… Niestety mama nie może się sama poruszać. Leży w łóżku, tylko z moją pomocą siada na wózek. Mamy kłopot ze zwykłym wyjściem na spacer, musimy prosić sąsiadów o pomoc w zniesieniu mamy. Korzystałyśmy tylko z rehabilitacji domowej, ale ilość godzin, jaka jej przysługuje, jest zdecydowanie zbyt niska... Realną szansę na poprawę sytuacji mamy jest pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym. Koszty są jednak ogromne i nie stać mnie na ich pokrycie. Wydatki na codziennie życie, środki higieniczne, pampersy, lekarstwa pochłaniają już tak dużo. Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc! Największa szansa na poprawę u osób po udarze to pierwsze dwa lata od jego wystąpienia. Mama już przekroczyła ten czas, dlatego musimy się spieszyć! Jest jej naprawdę trudno, osoba, która żyła aktywnie, teraz nie może nawet podnieść się z łóżka. Proszę, pomóż to zmienić! Anna, córka

352,00 zł ( 0.64% )
Still needed: 53 904,00 zł
Beata Golis
12 days left
Beata Golis , 59 years old

Wypadek w jednej chwili zmienił całe moje życie. Pomóż mi walczyć!

W jednej chwili zmieniło się wszystko. Zostałam potrącona przez samochód. Można zadręczać się pytaniami, dlaczego ja, dlaczego właśnie taki scenariusz był dla mnie zapisany… Nie mam jednak na to czasu. Muszę zawalczyć o moją przyszłość, bo jeszcze wiele przede mną! W wyniku wypadku doszło do urazów wielonarządowych, przeszczepu, a także amputacji nogi powyżej stawu kolanowego. Mam za sobą niezliczoną ilość operacji oraz długą hospitalizację.  Potrzebuję teraz nie tylko dużo siły i wytrwałości, ale także wsparcia finansowego w zakresie protezowania. Od wypadku staram się radzić sobie, jak tylko mogę, nadal jestem bardzo aktywną kobietą. Obecnie chodzę w protezie tymczasowej. Mój kręgosłup i całe ciało oswajają się z nową rzeczywistością, jednak tylko profesjonalna proteza nogi oraz stopa elektroniczna pomogą mi wrócić do pełnej samodzielności. Marzenie jest na wyciągnięcie ręki. Nie uda się jednak bez Twojej pomocy! Beata

1 074,00 zł ( 0.64% )
Still needed: 164 815,00 zł
Antek Nowak
Antek Nowak , 7 years old

Antek każdego dnia walczy o rozwój i lepsze funkcjonowanie! Pomożesz?

Początkowo nic nie wskazywało na to, z jak dużymi trudnościami będzie mierzyć się nasz synek. Dopiero gdy Antoś poszedł do przedszkola, usłyszeliśmy od jego wychowawczyń o pierwszych niepokojących objawach… Nasz synek miał problemy z nawiązywaniem relacji z rówieśnikami oraz odnajdywaniu się w sytuacjach społecznych. Bardzo martwiliśmy się o synka, więc zgodnie z sugestiami nauczycielek rozpoczęliśmy poszukiwać przyczyn trudności naszego dziecka. Jednocześnie wraz z kontynuowaniem diagnostyki, otoczyliśmy Antka pomocą na wielu polach. Z czasem syn zaczął korzystać z pomocy psychologa, logopedy, neurologa, a także uczęszczać na Trening Umiejętności Społecznych i terapię integracji sensorycznej. Ostateczna diagnoza potwierdziła podejrzenia wychowawczyń Antka. Stwierdzono u niego całościowe zaburzenia rozwojowe – autyzm atypowy. W momencie diagnozy wiedzieliśmy już, że nasze dziecko będzie potrzebowało opieki specjalistów jeszcze przez wiele lat.  Staramy się jednak nie poddawać. Każdego dnia widzimy kolejne małe postępy – lepszą równowagę, łatwiejsze kontakty z kolegą z zajęć czy rozwijające się umiejętności radzenia sobie z trudnymi emocjami. Wiemy, że przed nami jeszcze długa droga, lecz to jedyna szansa na lepsze funkcjonowanie Antka w przyszłości.  Niestety, koszty związane z terapią, rehabilitacją i opieką specjalistów są bardzo wysokie i ciężko jest nam je udźwignąć samodzielnie. Prosimy, pomóżcie nam zawalczyć o lepsze jutro Antka! To właśnie teraz, gdy jest jeszcze dzieckiem, możemy wypracować najwięcej! Będziemy wdzięczni za każdą cegiełkę, która przybliży nas do celu. Wierzymy, że dobro wysłane w świat – wraca z podwójną mocą.  Rodzice Antka

246,00 zł ( 0.64% )
Still needed: 38 052,00 zł
Andrzej Furmaniuk
Andrzej Furmaniuk , 54 years old

Najpierw tętniak, potem udar... Pomóż Andrzejowi zawalczyć o dawne życie!

5 marca 2020 roku wszystko zmieniło się bezpowrotnie. Nikt z nas nie spodziewał się, że w jednej chwili życie mojego męża zawiśnie na włosku. Pamiętam dokładnie ten dzień, gdy otrzymałam telefon z pracy Andrzeja – "Pani mąż zasłabł. W ciężkim stanie zabrano go do szpitala." Moje nogi zrobiły się miękkie, serce zaczęło szybciej bić, a strach owładnął całe ciało...  Bez chwili zawahania ruszyłam w drogę. Mąż pracował jako kierowca międzynarodowy. Gdy doszło do tego feralnego wydarzenia, był wtedy na rozładunku w Niemczech. Wiedziałam jednak, że muszę dotrzeć jak najszybciej do szpitala.  Na miejscu okazało się, że w głowie Andrzeja pękł tętniak, w wyniku którego doznał poważnego krwotoku podpajęczynówkowego. Byłam przerażona. Operacja ratująca życie, śpiączka, potem rozległy udar to wszystko działo się tak szybko. Nie mogłam w to uwierzyć.  Pierwsze dwa miesiące Andrzej przebywał w szpitalu w Niemczech. Przez ponad miesiąc lekarze utrzymywali go w śpiączce. Żywiony był PEG-iem, wspomagany rurką tracheostomijną. Później przetransportowaliśmy go do szpitala w Polsce, gdzie dalej rozgrywała się najcięższa walka, jaką kiedykolwiek przyszło nam podjąć. Całą sytuację utrudniała także pandemia, przez którą spotkaliśmy się z wieloma trudnościami. Nie mogłam odwiedzać mojego męża. Nie było jednak we mnie na to zgody. Każdego dnia przyjeżdżałam pod szpital, wchodziłam na ławkę, z której widziałam okno, a w nim leżącego w łóżku męża. Tylko w taki sposób choć na chwilę czułam się spokojna. Minęło już tyle czasu, a mi nadal trudno wracać do tych chwil myślami. Dziś mąż jest już stabilny. Staramy się z całych sił, by przywrócić dawną sprawność. Dzięki rehabilitacji domowej udało się to zrealizować częściowo. Andrzej co prawda potrafi sam usiąść, przemieścić się i zjeść posiłek. To jednak nadal za mało, by być znów samodzielnym i zdolnym do pracy.  Niespodziewane leczenie, rehabilitacja i konieczne konsultacje lekarskie mocno obciążyły nasz budżet. Jednak tylko dzięki systematycznym ćwiczeniom mój mąż ma szansę na powrót do dawnego życia. Nie możemy się poddać, nie możemy zrezygnować. Nie teraz gdy tyle udało się już wywalczyć. Pełni nadziei prosimy Was o wsparcie finansowe. Zebrane środki chcemy przeznaczyć na kontynuowanie rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku. Już teraz z całego serca dziękujemy za każdy gest dobroci. Beata, żona Andrzeja

679,00 zł ( 0.63% )
Still needed: 105 704,00 zł
Marysia Devels
Marysia Devels , 8 years old

Specjalistyczna terapia może odmienić życie naszej córeczki! Pomóż Marysi!

Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na pojawienie się naszej córeczki! To właśnie niemal 8 lat temu przyszła na świat nasza mała księżniczka Marysia! Początek wspólnego życia przypominał bajkę, jednak gdy córka skończyła roczek pojawiły się problemy… Marysia nie podejmowała prób samodzielnego poruszania się i przemieszczała się wyłącznie przytrzymując się mebli. Zaczęliśmy szukać pomocy u specjalistów, ale słyszeliśmy, że jesteśmy przewrażliwieni, a Marysia leniwa i dlatego nie chodzi...  Długo czekaliśmy na jej pierwszy samodzielnie postawiony krok. Stało się to, kiedy miała dopiero 2 latka. Pół roku później lekarze zdecydowali się wykonać rezonans głowy. I wtedy spadła na nas wstrząsająca diagnoza! Badanie wykazało, że córeczka ma nieuleczalną chorobę genetyczną – ataksję móżdżkową.  Marysia samodzielnie porusza się tylko w znanych sobie pomieszczeniach, ale jest to chód chwiejny, niepewny, na szeroko rozstawionych nogach. Córka często się przewraca, bowiem ma zaburzoną równowagę. Kiedy wychodzimy na dwór, Marysię zawsze ktoś musi trzymać za rączkę, ponieważ cały czas upada. Dużym problemem jest też dla niej utrzymanie kubka, przeniesienie talerza, pisanie liter czy narysowanie obrazka, gdyż ataksja wpływa również na koordynację rąk. Wszystko to sprawia, że Marysia nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować i potrzebuje wsparcia w życiu codziennym! Nasza córeczka jest pod stałą opieką rehabilitantów, by można było maksymalnie powstrzymać dalszy postęp choroby. Duże nadzieje pokładamy w terapii komórkami macierzystymi, która może sprawić, że Marysia będzie sprawniejsza i bardziej samodzielna. Córeczka otrzymała już zgodę na rozpoczęcie terapii, jednak cena kilku podań jest dla nas ogromnie wysoka.  Sami nie poradzimy sobie z opłaceniem leczenia… Nie możemy się jednak poddać, gdy w grę wchodzi sprawność naszej córeczki! Z całego serca prosimy Was o wsparcie w opłaceniu terapii. Razem możemy odmienić przyszłość Marysi! Rodzice

453,00 zł ( 0.63% )
Still needed: 70 718,00 zł